Joanna Beretta Molla (wł. Gianna Beretta Molla), ur. 4 października 1922 w Magencie k. Mediolanu. Była dziesiątym z trzynaściorga dzieci z ojca Alberta i matki Marii de Micheli. Ta para małżeńska, która żyła duchowością franciszkańską nie mogła oczekiwać piękniejszego daru… właśnie w dniu św. Franciszka.
Zmarła 28 kwietnia 1962 w Ponte Nuovo, w gminie Magenta.
Patronka lekarzy, małżeństw, rodzin, dzieci poczętych, matek w stanie błogosławionym, Akcji Katolickiej i Obrońców Cywilizacji Życia. Szczególną czcią otoczona w naszej parafii. Wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 28 kwietnia.
Włoska lekarka, święta Kościoła katolickiego.
Beatyfikowana przez Jana Pawła II 24 kwietnia 1994 podczas światowego Roku Rodziny; kanonizowana 16 maja 2004.
W naszym kościele
prośby i podziękowania za wstawiennictwem św. Joanny Beretty Molli
Ostatni poniedziałek miesiąca, godz.: 18.00:
Msza św. i nabożeństwo z modlitwami o święte powołania do życia w małżeństwie i rodzinie.
Zapraszamy zakochanych, narzeczonych, małżonków i rodziny, a szczególnie rodziny przeżywające trudności i zagrożone rozbiciem.
Program nabożeństwa:
– modlitwy do św. Joanny Beretty Molli
– prośby i podziękowania wiernych
– błogosławieństwo i ucałowanie relikwii św. Joanny
Prośby i podziękowania za otrzymane łaski za wstawiennictwem św. Joanny można składać:
– w zakrystii
– do puszki pod obrazem św. Joanny
– przesłać pocztą
– przesłać internetem na adres: parafia@boromeusz.wroc.pl
Intencje przesłane internetowo zostaną odczytane podczas najbliższej Mszy św.
Kustosz relikwii św. Joanny Beretty Molli
53-411 Wrocław, ul. Krucza 58
tel. (071) 361 52 65
fax (071) 360 49 64
konto bankowe:
PKO BP IV O/Wrocław 88 1020 5242 0000 2402 0139 6357
z dopiskiem: „Św. Joanna”
Modlitwa za wstawiennictwem św. Joanny
Boże, Ty powiedziałeś, że nie ma większej miłości nad tę, kiedy ktoś daje życie za osobę ukochaną. Dziękujemy Ci, że dałeś nam w osobie Świętej Joanny płomienny przykład prawdziwej miłości i szacunku do życia. Dopomóż nam, abyśmy zrozumieli Jej przykład życia, rozpowszechniali go i sami nim żyli. Odnów we wszystkich kobietach, żyjących na całym świecie, zrozumienie sensu ich misji i szacunku dla każdego życia, które jest darem Boga, a na którego straży winny stać nawet za cenę własnego życia. Daj nam łaskę, której oczekujemy za wstawiennictwem Świętej Joanny, która idąc za przykładem Jezusa, ofiarnie złożyła swoje życie za życie innych.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
✢ ✢ ✢
Modlitwa św. Joanny do Jezusa
O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją Wolę. Mój najsłodszy Jezu, Boże nieskończenie miłosierny, Ojcze najczulszy dla dusz, w szczególności tych najsłabszych, tych najbiedniejszych i tych najbardziej poranionych, które ze specjalną czułością bierzesz w swoje boskie ramiona, przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić, ze względu na miłość i zasługi Twego Najświętszego Serca o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej Świętej Woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, boskich ramionach.
✢ ✢ ✢
Modlitwa św. Joanny do Madonny
O Maryjo, ukrywam się i zawierzam swoje sprawy Twoim matczynym dłoniom, wewnętrznie pewna, że otrzymam to, o co Cię błagam. Ufam Ci, ponieważ jesteś moją słodką Matką, Tobie zawierzam, ponieważ jesteś Matką Jezusa, Tobie się polecam. W zaufaniu tym odpoczywam, uspokojona, że zostałam we wszystkim wysłuchana. Z taką ufnością w sercu pozdrawiam Cię Matko moja, ufności moja. Tobie poświęcam się wewnętrznie, prosząc Cię, abyś pamiętała, że jestem rzeczą i własnością Twoją. Strzeż mnie i bądź mi obroną, o słodka Maryjo i we wszystkich chwilach mego życia Ty sama przedstawiaj mnie Twemu Synowi Jezusowi.
✢ ✢ ✢
Nowenna do św. Joanny
O Boże, nasz Ojcze, Ty dałeś swojemu Kościołowi Joannę Beretta, która z miłości dążyła do Ciebie i ku Tobie prowadziła inne dziewczęta, zachęcając je do apostolskiej działalności, do włączenia się w Akcję Katolicką, powierzając ich trosce chorych i ludzi starszych. Dziękujemy Ci za ten dar w osobie młodej dziewczyny, tak bardzo zaangażowanej w pracy dla Królestwa Bożego, i spraw, abyśmy – naśladując jej przykład – potrafili poświęcić nasze życie na Twoją służbę, dzieląc się radością z innymi.
Chwała Ojcu…
O Jezu, Odkupicielu wszystkich ludzi, Ty wezwałeś świętą Joannę Beretta do pełnienia służby lekarskiej, a przez jej posługę pokrzepiałeś ciała i dusze, cierpiących i opuszczonych. To w nich dostrzegała ona Ciebie samego. Dziękujemy Ci, Panie, że zechciałeś objawić się nam w Twojej służebnicy, jako „ten, który służy” i który łagodzi ludzkie boleści. Spraw, abyśmy trwając w Twojej szkole, stawali się chrześcijanami w pełni oddanymi służbie bliźnim, a zwłaszcza tym, którzy dźwigają krzyż.
Chwała Ojcu…
Duchu Święty Uświęcicielu, który kochasz Swój Kościół. Ty wlałeś w serce świętej Joanny Beretta dar Twojej miłości, dzięki któremu budowała żywy Kościół w swoim domu i kontynuowała Twoje wspaniałe dzieło stworzenia poprzez zrodzenie dzieci i wychowanie ich w poznawaniu i miłowaniu Ciebie.
Dziękujemy Ci za ten wspaniały wzór chrześcijanki, żony i matki. Niech dzięki Twej łasce jej odważne świadectwo przyczyni się do budowania naszych rodzin, a matki i żony umacnia w ich posłudze uświęcania ogniska domowego.
Chwała Ojcu…
O Boże, Stwórco i Miłośniku wszelkiego stworzenia, Ty wspierałeś świętą Joannę Beretta, gdy musiała wybrać między własnym życiem, a życiem dziecka, które jako upragniony dar nosiła w swoim łonie. Ufając Tobie samemu i pomna na Twoje przykazanie, znalazła dość odwagi, by jak prawdziwa matka bronić życia dziecka za cenę własnego. Za wstawiennictwem Maryi, Matki Twojego Syna Jezusa Chrystusa i za przykładem świętej Joanny, spraw, aby wszystkie matki umiały z miłością przyjąć każde rodzące się życie, a nas umacniaj w szacunku dla niego. Udziel nam także łaski, o którą z ufnością prosimy … Niechaj naśladowanie Twojej Służebnicy Joanny, w jej wiernym wypełnianiu powołania żony i ofiarnej matki, wniesie wiele Twojej radości w nasze życie rodzinne i osobiste. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Zdrowaś Maryjo…
✢ ✢ ✢
Modlitwa o miłość i świętość
Boże, nasz Ojcze, uwielbiamy Cię i błogosławimy Tobie, ponieważ w osobie Joanny Beretta Molla dałeś nam poznać kobietę, która jako dziewczyna, żona, matka, lekarz jest świadkiem Dobrej Nowiny. Jesteśmy Ci także wdzięczni, ponieważ przez dar jej życia uczysz nas przyjmować i szanować każdą istotę ludzką.
Ty, Panie Jezu, byłeś dla niej najważniejszym odniesieniem: umiała Cię odnaleźć w pięknie świata przyrody; zastanawiając się nad wyborem własnej drogi życia poszukiwała Ciebie i tego, jak Ci najlepiej służyć; w miłości małżeńskiej stała się znakiem Twojej miłości do Kościoła i ludzi; podobnie jak Ty, Dobry Samarytanin, zatrzymywała się obok każdej osoby chorej, małej i słabej; na Twój wzór i ze względu na miłość ofiarowała sama siebie rodząc nowe życie.
Duchu Święty, źródło wszelkiej doskonałości, udziel również nam mądrości, rozumu i odwagi, abyśmy za przykładem i wstawiennictwem Joanny, w życiu osobistym, rodzinnym oraz zawodowym potrafili usłużyć każdemu mężczyźnie i kobiecie i w ten sposób wzrastać w miłości i świętości. Amen.
✢ ✢ ✢
Hymn na cześć uśmiechu
ułożony przez św. Joannę
Uśmiechaj się do Boga, od którego każdy dar pochodzi
Uśmiechaj się do Boga Ojca w modlitwach coraz bardziej doskonałych
Uśmiechaj się do Ducha Św.
Uśmiechaj się do Jezusa idąc na Mszę Św., do Komunii Św., podczas nawiedzenia
Uśmiechaj się do tego, który uosabia Chrystusa – Ojca Św., wyznając wiarę
Uśmiechaj się do Najświętszej Maryi Panny – wzoru, do którego mamy dostosować nasze życie, tak aby ten, kto patrzy na nas, mógł żyć lepiej i po Bożemu myśleć
Uśmiechaj się do Anioła Stróża, dlatego, że został nam dany przez Boga, aby nas zaprowadzić do raju
Uśmiechaj się do rodziców, braci i sióstr, nawet wtedy, kiedy nakładają nam obowiązki, które sprzeciwiają się naszej pysze, ponieważ mamy być iskrami radości
Uśmiechaj się zawsze przebaczając zniewagi
Uśmiechaj się do wszystkich, których Pan posyła do nas w ciągu dnia
Świat poszukuje radości, ale jej nie odnajduje, ponieważ jest oddalony od Boga. My zrozumiawszy, że radość pochodzi od Jezusa, z Jezusem w sercu niesiemy radość. On będzie siłą, która nam pomaga.
✢ ✢ ✢
Tajemnice Radosne
I – Zwiastowanie NMP
„Powołanie jest darem Bożym, czyli pochodzi od Boga. Jeśli jest darem Bożym, to powinniśmy się troszczyć, by rozpoznać wolę Bożą. Musimy wkroczyć na tę drogę, jeśli Bóg chce, nigdy nie wyważając drzwi, lecz kiedy Bóg chce i w sposób, w jaki Bóg zechce”.
Błogosławieni małżonkowie, którzy patrzą na swoje życie jako na powołanie otrzymane od Boga. Błogosławieni rodzice, którzy wychowują dzieci do odpowiedzialnego odczytania ich własnej drogi życiowej. I szczęśliwe dzieci, które żyją w rodzinach, gdzie wiodący głos ma Pan Bóg.
II – Nawiedzenie św. Elżbiety
„Zwróćmy uwagę na misję kapłańską – tak jak kapłan może dotykać Jezusa – tak my dotykamy Jezusa w ciałach naszych chorych – biednych, młodych, starych, dzieci. Wszyscy na świecie pracujemy, służąc w jakiś sposób człowiekowi”.
Każdy dzień w domu rodzinnym to setki okazji, aby sobie wzajemnie usłużyć. Kłopot pojawia się tam, gdzie zadomowi się lenistwo, pretensjonalność lub destrukcyjna, interesowna postawa „czegoś za coś”.
Święta Maryjo, święta Elżbieto, bądźcie nam wzorem realizacji siebie przez wspaniałomyślny dar z samego siebie.
III – Narodzenie Pana Jezusa
„Każde powołanie jest powołaniem do macierzyństwa fizycznego, duchowego i moralnego. Bóg złożył w nas instynkt życia. Dlatego biada tym młodym ludziom, którzy nie przyjmują powołania do rodzicielstwa. Każdy musi przygotować się do własnego powołania, każdy musi przygotować się, aby być dawcą życia”.
Płodność albo jej brak to nie nade wszystko kwestia biologii. Pragnienie budzenia życia albo antykoncepcyjna mentalność unikania potomstwa znajduje swoje źródło najpierw w umyśle człowieka. Wiemy, że nasz Stwórca jest dla nas jak kochający miłością twórczą ojciec i matka. Chciejmy Go w tym naśladować.
IV – Ofiarowanie w świątyni
„Wszystko dla Ciebie, mój Boże, moja największa miłości, kiedy coś czynię, cierpię i myślę. Kochany Jezu, […] w moim sercu pragnę uczynić mieszkanie dla Ciebie. […] Wynagradzając moje przeszłe niewierności Tobie ofiaruję moje ubogie serce […] i pragnę z Twoją pomocą nigdy więcej nie grzeszyć”.
Jest pięknym zwyczajem rodziców ofiarowywanie swoich dzieci Panu Bogu. Praktykujmy to nie tylko w godzinach próby. Praktykujmy bez cienia warunku czy jakiegoś targu. I niechaj ofiarowanie potomstwa poprzedza osobisty akt zawierzenia Bogu samych małżonków.
V – Znalezienie Pana Jezusa
„Uśmiechnij się do wszystkich, których Pan Jezus stawia przy tobie w ciągu dnia. Świat szuka radości, lecz nie znajduje jej, gdyż pozostaje daleko od Boga. My, rozumiejąc, że radość pochodzi od Jezusa, niesiemy radość z Jezusem w sercu. On będzie siłą, która nam pomoże”.
Jakie nasze aspiracje, takie nasze szczęście. Dobre cele doczesne rodziny, aczkolwiek konieczne, nie wyczerpują pragnień serca ludzkiego. Sprawić to może dopiero Pan Bóg, który zstępując w dusze człowieka przychodzi przecież jako Bóg szczęśliwy. Czyżby niektórzy chrześcijanie, lekceważąc świętość niedzieli, o tym zapomnieli?
Tajemnice Światła
I – Chrzest Jezusa w Jordanie
„Kiedy dusza trwa w łasce Bożej, dzieli tym samym z Bogiem jedną rzecz – przybytek Boży. Nie jest to zamieszkanie przejściowe, ale zadomowienie trwałe, gdzie Chrystus pozostanie dopóty, dopóki Go nie usuniemy przez grzech”.
Rodzina chrześcijańska czy tzw. rodzina świecka? Które określenie bardziej pasuje do naszego stylu życia? Łatwo to sprawdzić choćby przez ocenę naszego udziału w sakramentach. Czy są systematycznie pogłębiane, bo praktykowane regularnie? Czy może powierzchowne i sprawowane tylko ze względu na większe uroczystości, typu chrzest, I Komunia dziecka, święta, ślub albo pogrzeb?
II – Objawienie się Jezusa na Weselu w Kanie
„Madonna połączy nasze modlitwy i pragnienia, a ponieważ jedność to siła, więc Jezus nie będzie mógł nas nie wysłuchać i nie wspomóc”.
Dobrze i co najważniejsze, mądrze postępują małżonkowie, którzy zapraszają do swej rodziny Matkę Najświętszą. Ich miłość zdobywa wówczas Orędowniczkę Pięknej Miłości, która nigdy nie przestanie zabiegać, aby w takim domu panowało posłuszeństwo Jej Umiłowanemu Synowi, a w konsekwencji pokój i radość
III – Nauczanie Jezusa o Królestwie i potrzebie nawrócenia
„Wielu jest takich, którzy nazywają siebie chrześcijanami. Jakże są odlegli od życia w chrześcijaństwie. Konieczne jest działanie – powtarza wielokrotnie w naszych czasach Ojciec święty. Chrystus, aby mogło zwyciężyć Jego Królestwo, potrzebuje współpracowników. Dlatego stajemy u boku kapłanów. Musimy walczyć o nadejście tego Królestwa”.
Religijność prywatna ukryta w czterech ścianach naszych mieszkań bez jasnego wyrazu w sąsiedztwie, miejscu pracy, nauki i innych formach życia społecznego to iluzja prawdziwej pobożności. Chrystus nie zaprosił nas przecież do wiary w „pluszowych pantoflach”. On potrzebuje świadków i takim zapewnia swoje obfite błogosławieństwo.
IV – Przemienienie na Górze Tabor
„Dusza nasza musi być zawsze w stanie łaski, to znaczy, iż musi być świątynią, żywym tabernakulum. Muszę mieć w swoim wnętrzu życie Boże, ażeby móc dzielić się nim z duszami, które mnie otaczają. Myślmy często, że dzięki Łasce [Bożej], z Jezusem w sercu, jesteśmy „Alter Christus”. Niewątpliwie [dzięki temu] unikniemy nie tylko grzechów, ale również zaniesiemy wszędzie radość, miły zapach Chrystusa”.
Z pustego nawet Salomon nie naleje. Odważmy się zatem na szczery rachunek sumienia: Jak pielęgnujemy w naszym domu ducha modlitwy? Kiedy ostatnio braliśmy udział w Eucharystii odprawianej w intencji naszej rodziny? Na jakiej lekturze budujemy swój światopogląd? I co czynimy dla pogłębienia swej religijności?
V – Ustanowienie Eucharystii
„Z pomocą i błogosławieństwem Bożym uczyńmy wszystko, ażeby nasza nowa rodzina mogła się stać małym wieczernikiem, gdzie Jezus zakróluje ponad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem”.
Udział we Mszy Świętej to wyraźny znak czy nasza rodzina ma kontakt z Chrystusem. Ważna jest jednak nie tylko fizyczna obecność. Jezusowi zawsze zależy na naszej motywacji. Pan zaprasza na ucztę, podczas której otrzymujemy Święty Pokarm – siłę na sprawy bieżące i to, co najważniejsze: łaskę na życie wieczne. Nie limitujmy sobie tego Daru.
Tajemnice Bolesne
I – Modlitwa w Ogrodzie Oliwnym
„O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją wolę. Mój Najsłodszy Jezu, […] przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić […] o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej świętej woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, Boskich ramionach”.
Można praktykować modlitwę jako czas „wygadania się”. Można niepostrzeżenie wpaść w manierę dyskutowania z samym sobą. Tymczasem prawdziwe spotkanie z Bogiem to dopuszczenie do swego sumienie natchnień z góry. Od tej chwili stajemy się dla siebie partnerami, którym na sobie nawzajem szczerze zależy.
II – Biczowanie
„Nasze ciało jest święte. Nasze ciało jest narzędziem połączonym z duszą dla czynienia dobra. Czystość jest cnotą wynikającą z innych cnót, które prowadzą do zachowania czystości. Jak zachowywać czystość? Otoczyć nasze ciało ogrodzeniem poświęcenia. Czystość staje się piękna. Czystość staje się wolnością”.
Jedność małżonków realizuje się również poprzez komunię ich ciała. W komunii tej nie może dochodzić nie tylko do zdrad, ale także traktowania drugiej osoby jak przedmiotu używanego dla zaspokojenia własnego egoizmu. Ciało małżonków jest świątynią Ducha Świętego i jako takie domaga się należnej czci.
III – Cierniem ukoronowanie
„Życie jest piękne, kiedy poświęcone jest wielkim ideałom. Aby móc osiągnąć ten wielki ideał, potrzeba umieć oddać życie. [Trzeba] pracować, poświęcać się… wyłącznie dla chwały Bożej. Zasiewać, rzucać nasze małe ziarno niezmordowanie, a jeśli, mimo naszej najlepszej pracy, doznamy porażki, przyjmijmy ją wielkodusznie; porażka dobrze przyjęta przez apostoła, który wykorzystał wszystkie środki, aby osiągnąć sukces, bardziej przyczynia się do zbawienia niż triumf…”.
Około 300 dni w roku to w życiu każdej rodziny tzw. szara codzienność. Może na co dzień o tym nie myślimy, tym nie mniej warto pamiętać, że to właśnie od jakości tych dni zależy styl życia w domach, jakie w przyszłości założą nasze dzieci. Albowiem młode pokolenie jest jak gąbka, która chłonie atmosferę rodziny nie tylko od święta.
IV – Dźwiganie Krzyża
„Nie wyobrażałam sobie, iż trzeba tak wiele cierpieć, zostając mamą! Czegóż by nie uczynił wówczas człowiek, aby tylko nie widzieć cierpienia dziecka! Miłość i ofiara są tak ściśle związane ze sobą, jak słońce i światło. Nie można kochać bez cierpienia i cierpieć bez miłości. Spójrzcie na matki, które naprawdę kochają swoje dzieci. Jakże wiele ponoszą ofiar! Są gotowe do wszystkiego, również do ofiarowania własnej krwi”.
Cierpienie to rzeczywistość, której na tej ziemi nigdy chyba nie da się uniknąć. Cierpienie dotyka wszystkich. Bolesne jest tym bardziej, gdy dotyczy niewinnych, np. małych dzieci. Często stajemy bezradni przed rodzącymi się wówczas pytaniami. I dlatego zamiast silić się na górnolotne odpowiedzi lepiej przypomnieć sobie wzór miłości płynącej z Chrystusowego krzyża.
V – Śmierć Pana Jezus na Krzyżu
„Zbawiać świat nie było nigdy dziełem łatwym: ani dla Syna Bożego, ani dla apostołów. Przygotowanie się do swego powołania oznacza przygotowanie się do bycia dawcą życia. Jeśli w walce o nasze powołanie musielibyśmy umrzeć, to byłby to najpiękniejszy dzień naszego życia”.
Powiedzenie, że trzeba zbudować dom, urodzić dziecko i posadzić drzewo – to innymi słowy sugestia, że życie winno mieć jakiś sens. I rzeczywiście przychodzi taki moment, gdy ludzie odwracają się za siebie i pytają: Co po nas zostaje? W serce wpływa balsam pokoju, gdy widzą ogrom dobra albo pojawia się gorycz pustki, bo uświadamiają sobie, iż to, co nazywali miłością było zwyczajnym „egoizmem we dwoje”.
Tajemnice Chwalebne
I – Zmartwychwstanie
„Czynię święte postanowienie, aby robić wszystko dla Jezusa. […] Postanawiam, że wolę raczej umrzeć niż popełnić grzech śmiertelny. Chcę wystrzegać się grzechu śmiertelnego jak jadowitego węża i powtarzam raz jeszcze: tysiąc razy wolę umrzeć niż obrazić Pana Boga. Chcę prosić Pana Boga, aby mi pomógł nie dostać się do piekła, a więc unikać tego wszystkiego, co może zaszkodzić mojej duszy”.
Systematyczne, wspólne korzystanie ze spowiedzi, nie mówiąc już o stałym spowiedniku, to w przypadku małżeństw ciągle jeszcze postulat. Zmieńmy to jak najszybciej. Nie zgadzajmy się, aby nasze rodziny były duchowo kulawe. Jezus chce mieć kontakt z obojgiem małżonków. Jadowity wąż kąsa, ale my mamy sakramenty – skuteczne antidotum od Zmartwychwstałego.
II – Wniebowstąpienie
„Wszystkie drogi Pana są piękne, byle tylko prowadziły do takiego celu: zbawić naszą duszę i doprowadzić wiele innych dusz do nieba, aby oddać chwałę Bogu”.
Troska o sprawy tego świata ma być w hierarchii wartości niżej niż troska o zbawienie własne, współmałżonka i najbliższych. Co więcej, troska ta winna się objawiać zarówno za życia, jak i po śmierci. Nasz ostateczny dom jest przy Ojcu w niebie i dlatego smutno byłoby, gdyby tam zabrakło kogoś z naszych krewnych.
III – Zesłanie Ducha Świętego
„Miłość jest najpiękniejszym doświadczeniem, jakim Pan Bóg obdarzył dusze ludzi. [Miłość winna] być całkowita, pełna, kompletna, zgodna z prawem Boga i trwała aż po niebo. Pomyśl, […] Pan Jezus uczynił nam tak wielką łaskę. Jakże wdzięczni powinniśmy Mu być zawsze”.
W autentycznej miłości małżonków uczestniczy sam Bóg. Jeszcze lepiej to wyrazić, mówiąc, że ta ich miłość jest odblaskiem miłości, jaka odwiecznie ma miejsce we wspólnocie Trzech Osób Bożych. Jest po prostu owocem Ducha. A zatem rozumiemy, dlaczego podczas obrzędów ślubnych jest miejsce na hymn do Ducha Świętego i w imię czego Joanna nazywała małżeństwo Sakramentem Miłości pisanej z dużej litery.
IV – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
„Prawdziwa miłość to taka, która nie trwa jeden dzień lecz zawsze, a dwoje małżonków, którzy się kochają, kiedy pójdą do raju, zorientują się, iż czas, w którym się kochali był krótki i będą się radować na myśl, że przed nimi cała wieczność, aby mogli wzajemną miłość kontynuować”.
Sakrament małżeństwa jest ze swej istoty nierozerwalny. Ważnie zawarty znajduje swoją kontynuację w wieczności. Uzasadnienie jest proste: Każdy, kto choć trochę wyczuwa jak realizuje się prawdziwa miłość, ten powie, że ta albo jest na wieki albo w ogóle jej nie ma. Poza tym miłość zawsze dąży do tego, aby kochające się osoby – przykładem wzięcie Maryi do obecnego już w niebiosach Jezusa – były blisko siebie.
V – Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny
„Powinniśmy się modlić z wiarą, nadzieją i miłością. […] Modlitwę rano i wieczorem czyńcie dokładnie, nie w łóżku, lecz na kolanach i w skupieniu. Msza święta – praktyką niezastąpioną i nie dającą się niczym zrekompensować. Komunia święta jak najczęściej. […] Nawiedzanie Najświętszego Sakramentu. Różaniec św.: bez pomocy Maryi nie dojdzie się do raju”.
Określenie „reguła życia” zwykliśmy odnosić do kapłanów i osób zakonnych. A tymczasem rzecz dotyczy wszystkich. Powołanych do małżeństwa bez wątpienia także. Czy zatem możemy potwierdzić, że nasza rodzina ma już swoją duchowość? A jeśli jeszcze nie, zwróćmy się do Boga przez modlitwę różańcową. Maryja na pewno pomoże.
Powyższe rozważania są inspirowane wypowiedziami własnymi św. Joanny Beretty Molli, zawartymi m.in. książce ks. Piotra Gąsiora Miłość bez lęku, wydanej w Krakowie w 2004 r. przez Dom Wydawniczy „Rafael”.
STACJA I
Pan Jezus na śmierć skazany
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (por. Mt 7, 1). Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu (por. Mt 12, 36).
Ileż to razy wydawano o Chrystusie fałszywe sądy. Ostatni z nich poskutkował wyrokiem strasznej śmierci krzyżowej. Z podobnymi doświadczeniami przychodzi się zmierzyć również każdemu, kto chce życie swoje układać według nauk Jezusa. Trzeba się na to przygotować.
„Wiesz, ludziom łatwo się mówi: mają pieniądze i warunki, to dobrze, że mają dużo dzieci – ale nie rozumieją, że za każdym razem ja ryzykuję życiem”. (św. Joanna Beretta Molla do swej siostry Virginii)
Joanna była kobietą bardzo wrażliwą. Dlatego na pewno musiało ją boleć, gdy usłyszała nieprawdziwą ocenę jej szczerego pragnienia, aby wraz z mężem dzielić się szczęściem miłości i przekazywać dar życia wielu nowym ludziom. „Mają pieniądze, to dobrze, że mają dużo dzieci” – powiedziała jakaś nieodpowiedzialna kobieta.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24).
Drzewo męki już przygotowane. Lecz ów krzyż w sensie duchowym został przecież przyjęty przez Chrystusa o wiele wcześniej. W Wielki Piątek dopełnia się ten moment, kiedy to On – Jednorodzony Syn Boży zgadza się stać prawdziwym człowiekiem, który do końca wypełni wolę swego Ojca.
„O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją wolę. Mój Najsłodszy Jezu, (…) przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić, ze względu na miłość i zasługi Twego Najświętszego Serca, o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej świętej woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, Boskich ramionach”. (św. Joanna Beretta Molla)
Zrozumiała to młodziutka Joanna, gdy w wieku zaledwie 16 lat zapisywała w swym zeszycie duchowym prośbę o zgodę z wolą Bożą: „Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, spraw tylko, abym poznała Twoją wolę”. To było jej osobiste przyjęcie krzyża na wszystkie następne lata dorosłego życia. Czyż nie dostrzegamy tu wyraźnej zbieżności z modlitwami Chrystusa?
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA III
Pan Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem
Powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! (por. Ga 5, 13).
Ból uderzenia o ziemię. Pierwszy upadek. Może niespodziewany. Szok dla najbliższych. Satysfakcja nieżyczliwych. Beznamiętne wzruszenie ramion u postronnych obserwatorów. Może i sam Chrystus nie przypuszczał, że ta bela drzewa będzie aż tak ciężka.
„Postanawiam, że aby służyć Bogu, nie chcę więcej pójść do kina, jeśli wpierw nie będę wiedziała, czy film nadaje się do oglądania, czy jest skromny, niegorszący. Postanawiam, że wolę raczej umrzeć, niż popełnić grzech śmiertelny. Chcę wystrzegać się grzechu śmiertelnego jak jadowitego węża i powtarzam raz jeszcze: tysiąc razy wolę umrzeć, niż obrazić Pana Boga. Chcę prosić Pana Boga, aby mi pomógł nie dostać się do piekła, a więc unikać tego wszystkiego, co może zaszkodzić mojej duszy”. (św. Joanna Beretta Molla)
Pierwsze świadome zmagania o wierność podjętym decyzjom stały się udziałem również naszej Joanny. Na szczęście i ona wiedziała: Trzeba się podnieść. Trzeba walczyć ze swoimi słabościami. Nazywać rzeczy po imieniu; np. lenistwo zawsze jest lenistwem, a marnowanie czasu to rozrzutność, z której wszyscy będziemy musieli się rozliczyć.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA IV
Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (por. Mt 12, 50).
Na drodze krzyżowej obok Jezusa staje Matka Jego – Maryja. Obydwoje przez ułamek sekundy patrzą sobie w oczy. Komunikują się bez słów. „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 35) – wypowiedział 33 lata wcześniej do Maryi Symeon. Ona już to czuje. Jezus też to widzi i przeżywa.
„Nie wyobrażałam sobie, iż trzeba tak wiele cierpieć, zostając mamą! Czegóż by nie uczynił wówczas człowiek, aby tylko nie widzieć cierpienia dziecka! Miłość i ofiara są tak ściśle związane ze sobą jak słońce i światło. Nie można kochać bez cierpienia i cierpieć bez miłości. Spójrzcie na matki, które naprawdę kochają swoje dzieci. Jakże wiele ponoszą ofiar! Są gotowe do wszystkiego, również do ofiarowania własnej krwi”. (św. Joanna Beretta Molla)
Przeżycie rozstania z matką ziemską zapisało się w sercu Joanny bardzo dramatycznie. Tak bardzo ją kochała. Często – nawet po jej śmierci – wzywała ją w chwilach trudności. A gdy sama także została matką, poznała, ile cierpień przechodzi każda rodząca kobieta. Ponadto swą osobistą matką uczyniła Maryję, o której wszystkim mówiła, iż bez Niej nie dojdzie się do raju.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA V
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnijcie prawo Chrystusowe (Ga 6, 2).
Chrystus na pewno był mu bardzo wdzięczny. Na Jego kalwaryjskiej drodze pojawił się mężczyzna z Cyreny, który choć w pierwszej chwili wolał się raczej nie angażować, ostatecznie jednak przyniósł Mu prawdziwą ulgę. Sprawa Jezusa stała się jego własną i całej najbliższej rodziny.
„Uśmiechnij się do Jezusa, zbliż się do Niego poprzez Mszę św., Komunię i adorację. Uśmiechnij się do tego, kto zastępuje Chrystusa – papieża; do tego, kto uosabia Boga – spowiednika, nawet jeśli nakazuje ci bezkompromisowe cięcia. (…) Uśmiechnij się do Anioła Stróża, ponieważ został ci dany przez Boga, aby cię doprowadzić do raju. Uśmiechnij się do rodziców, braci i sióstr, ponieważ powinniśmy być flakonikami radości również wtedy, gdy nakładają na nas obowiązki, których nie akceptuje nasza pycha. (…) Uśmiechnij się do wszystkich, których Pan Jezus stawia przy tobie w ciągu dnia”. (św. Joanna Beretta Molla)
Joanna także otrzymała na swojej drodze życia dar takich „Szymonów”. Byli nimi m.in. kapłani, z którymi miała kontakt albo jako ze swoimi spowiednikami czy kierownikami duszy, kiedy poszukiwała własnego powołania, albo jako współpracownikami w służbie parafialnej, tudzież bliskimi przyjaciółmi, którzy przyszli do niej z sakramentami w godzinę agonii.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA VI
Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa
Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40).
Z Weroniki może wziąć przykład każdy. Zwyczajna dziewczyna o delikatnym, współczującym sercu, niby bez szans wobec tłumu i kordonu żołnierzy, dociera aż tak blisko, czyli do samego Jezusa. A On wynagradza ją, ofiarowując własne odbicie.
„Tak jak kapłan może dotykać Jezusa – tak my dotykamy Chrystusa w ciałach naszych chorych, biednych, młodych, starych, dzieci. Ażeby Jezus mógł się ukazać między nami, niechaj znajdzie wielu lekarzy, którzy ofiarują Mu samych siebie. On jakby chciał powiedzieć: «Kiedy spełnicie powołanie waszej profesji, będziecie cieszyć się życiem Boga, ponieważ byłem chory i mnie wyleczyliście»”. (św. Joanna Beretta Molla)
Doktor Beretta, podobnie jak Weronika, zawsze śpieszyła z pomocą chorym i potrzebującym: matkom, dzieciom, staruszkom. Wielokrotnie nie pobierała nawet za wizytę pieniędzy. A gdy widziała, że jest to konieczne, wkładała pod przepisaną receptę kilka tysięcy lirów. Pacjenci do dziś są jej wdzięczni i noszą jej wizerunek w pamięci i sercu.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA VII
Pan Jezus upada po raz drugi pod krzyżem
Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! Ani nie dawajcie miejsca diabłu! (por. Ef 4, 26).
Upadek w tym momencie boli jeszcze bardziej. Chrystus jest niemal całkiem wyczerpany. Ten stan można porównać do trudności, jakie mogą istnieć w życiu rodzinnym. Wydaje się czasem, że już nie podołamy, lecz musimy iść dalej. Chodzi przecież o tych, których kochamy. Chodzi o miłość.
„Obiecałam Ci [Drogi Piotrze], że zawsze będę Ci mówiła o swoich troskach. (…) Obawiam się, że nie sprostam oczekiwaniom Twych Najbliższych i że nie jestem taka, jakiej Oni chcieliby dla Ciebie. Wiem, że zawsze byłeś – i tak jest do tej pory – obiektem ich uczuć. I dlatego mam takie wrażenie, że Cię im zabieram. (…) Kiedy zeszłej niedzieli Twoja Mamusia powiedziała przy nas, że jeśli musiałaby w przyszłości widzieć Cię nieszczęśliwym, to nie wie, co by zrobiła, nasunęła mi się wątpliwość, że ja nie jestem dla Ciebie osobą odpowiednią…”. (św. Joanna Beretta Molla)
Doświadczenie to nie ominęło także Joanny. Trudne okazały się choćby pierwsze kontakty z przyszłą teściową. Na szczęście Joanna wiedziała, że musi się dużo modlić i szczerze rozmawiać z ukochanym Piotrem. Czuła, iż lepsza jest szczerość niż wewnętrzna obmowa. Nie chciała udawać obojętności lub praktykować cichych dni.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA VIII
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (Łk 23, 28).
Do uszu Chrystusa dochodzi szloch i zawodzenie. Jezus z trudem podnosi powieki i widzi zapłakane niewiasty. Nasz Pan jest bolejący, panuje jednak nad swoimi emocjami. Uczy, że uczucia są ważne, ale łzy powinny być wylewane z właściwych powodów.
„Muszę Ci od razu wyznać, że jestem kobietą bardzo łaknącą uczucia. Spotkałam Ciebie i pragnę oddać Ci siebie w całkowitym darze, aby stworzyć prawdziwie chrześcijańską rodzinę. Piotrze, pomyśl o naszym gniazdku rozgrzanym naszymi uczuciami i rozpromienionym przez nasze cudowne dzieciaczki, które Pan Jezus nam ześle. To prawda, że będziemy również doświadczać rozmaitych trudności, lecz jeśli zawsze będziemy szukać dobra, tak jak to czynimy dotychczas, z Bożą pomocą na pewno im wspólnie podołamy”. (św. Joanna Beretta Molla)
Dla Joanny sfera uczuć również była bardzo istotna. Tym niemniej w porę zorientowała się, że nie każda forma emocji jest dobra. Dlatego kiedy poznała, iż grozi jej melancholia, podjęła świadomą pracę nad sobą. Napisała hymn o uśmiechu. Stała się kobietą urzekającą wszystkich równowagą emocjonalną. Była otwarta na upomnienie. „Jeśli zobaczysz, że czyniłabym cokolwiek, co nie jest dobre, powiedz mi o tym, popraw mnie” – usłyszał od niej mąż.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA IX
Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5, 5).
No, pewnie tym razem się już nie podniesie – mógł ktoś szyderczo pomyśleć o leżącym na bruku Jezusie. A jednak stało się inaczej. Chrystus powstał. On wiedział, że droga krzyżowa, choć tak wyczerpująca, ze wszystkimi kryzysami, to jeszcze nie całe spełnienie woli Ojca.
„Dziś jestem w nieco lepszym nastroju ducha (…) ale wczoraj, nie chcę udawać, było nieco gorzej. Pragnęłam mieć Cię blisko. Bardzo tęskniłam za Tobą i naprawdę zdecydowałam, że napiszę, abyś natychmiast powracał. Potem jednak mi to przeszło. Dziś mówię Ci: «Wróć tak szybko, jak to tylko możliwe. Piotruniu złoty, jak tylko możesz». (św. Joanna Beretta Molla)
Joanna przepraszała męża za swoje chwile zwątpienia, np. narzekanie, jakie się jej przytrafiało, gdy była w stanie błogosławionym. Wszystkie trudy związane z urodzeniem dzieci i ich chorobami były dla niej rzeczywistymi okazjami do przekraczania samej siebie. A zwyciężała, bo się modliła i systematycznie spowiadała.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA X
Pan Jezus z szat obnażony
Jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (por. Rz 8, 13).
Ciało Chrystusa wystawiono na pośmiewisko. Jeszcze jedna forma upokorzenia: kpina z Jego ludzkiej godności, próba zdeprawowania poczucia wstydu, niejako rzucenie do konsumpcji nieczystym oczom gapiów świętego ciała naszego Mistrza.
„Właściwym i dozwolonym korzystaniem z przyjemności zmysłowych ma kierować [czystość]. Nasze ciało jest święte. Nasze ciało jest narzędziem połączonym z duszą dla czynienia dobra. Czystość jest cnotą wynikającą z innych cnót, które prowadzą do zachowania czystości. Jak zachowywać czystość? Otoczyć nasze ciało ogrodzeniem poświęcenia. Czystość staje się piękna. Czystość staje się wolnością”. (św. Joanna Beretta Molla)
Troska o wygląd to dla Joanny sprawa naturalna. Pamiętała o tym nawet będąc w szpitalu. Jednak zajmowanie się własnym ciałem nigdy nie stało się dla niej bożkiem. Mając właściwą hierarchię wartości, Joanna z przekonaniem broniła czystości narzeczeńskiej. W podobnym duchu rozmawiała o godności aktów małżeńskich ze swoim mężem.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XI
Pan Jezus przybity do krzyża
Jeżeli przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy złączeni z Nim w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie (por. Rz 6, 5).
Teraz Jezus jest już jedno z drzewem krzyża. Trzy gwoździe przeszyły Jego dłonie i stopy. Wydaje się, iż w tym stanie już nic dobrego nie można uczynić. Ale zostają przecież jeszcze usta, oczy i serce. Chrystus modli się więc, miłosiernie spogląda i ciągle kocha.
„Moje najdroższe skarby, tatuś zawiezie wam moc najczulszych całusów. Bardzo chciałabym i ja móc przybyć, ale muszę pozostać w łóżku, ponieważ mnie troszeczkę boli. Bądźcie dzielne, posłuszne… Noszę was w sercu i myślę o was w każdej chwili. Zmówcie za mnie Zdrowaś Maryjo. Dzięki temu Madonna szybko mnie uzdrowi i będę mogła powrócić do Courmayeur, ażeby was ponownie przytulić i być z wami na zawsze”. (św. Joanna Beretta Molla do swych małych dzieci)
Czy dwukrotne poronienie naturalne nie było dla Joanny owymi dwoma pierwszymi gwoźdźmi? Natomiast trzeci – to ostatnie wizyty szpitalne i „przybicie” do łóżka z powodu wykrytego nowotworu – włókniaka macicy. „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” – mówił 33-letni, bolejący Mistrz z Nazaretu. „Jezu, kocham Cię, daj mi siłę” – modliła się Jego wierna uczennica, 39-letnia cierpiąca Joanna.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XII
Pan Jezus na krzyżu umiera
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13).
Pan Jezus umiera z miłości do człowieka. Dobrowolnie oddaje swe życie w ręce Ojca. Potwierdza tym samym wszystko, czego nauczał. Co więcej – jest najdoskonalszym Wzorem człowieka spełnionego z miłości doprowadzonej do końca.
„Piotrze, ja już tam byłam i czy Ty wiesz, co widziałam? Pewnego dnia opowiem Ci o tym. Ale ponieważ byliśmy zbyt szczęśliwi, żyliśmy zbyt dobrze z naszymi cudownymi dziećmi, pełni zdrowia i łaski, ze wszystkimi błogosławieństwami Nieba, zostałam odesłana tu ponownie, na ten padół, aby jeszcze trochę pocierpieć, albowiem nie jest słusznym stanąć przed Panem Jezusem bez wielu cierpień”. (św. Joanna Beretta Molla)
Joanna Beretta Molla także w pełni zrealizowała Chrystusowy przykład miłości wobec przyjaciół. Poszła do kliniki, spodziewając się czwartego dziecka, świadoma, że lekarze będą mogli uratować tylko jedno z nich. „Jeżeli będziecie musieli decydować pomiędzy mną a dzieckiem, wybierzcie dziecko” – wyznała najpierw mężowi, a potem potwierdziła to dobitnie również lekarzom, którzy mieli ją operować.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża i oddany swej Matce
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana (por. Rz 14, 7-8).
Pan Jezus zostaje zdjęty z krzyża i oddany w ręce osób, które Go kochały. Dla ludzi obojętnych nie ma to już żadnego znaczenia. Tymczasem najbliżsi mają jeszcze wiele do zrobienia. Ich misja teraz niejako rozpoczyna się na nowo.
„Moje dzieci, procesu beatyfikacyjnego nie wszczęto na moją prośbę. Miałem możliwość zawetować, kiedy mnie o to poproszono. Nie uczyniłem tego, ponieważ zostałem zapewniony – co i wy możecie dostrzec – że świadectwo mamusi sprawi dużo dobra bardzo wielu osobom. Mamusia zawsze starała się czynić dobrze wszystkim, których napotkała. Dlatego nie było słuszne odpowiedzieć «nie». Jest to ofiara, którą musimy podjąć razem. Nasza ofiara jest przecież tak nieznaczna w porównaniu z tą podjętą przez mamusię”. (inż. Piotr Molla, mąż św. Joanny)
Tajemnica podobnego oddania powtórzyła się również w życiu rodzin: Berettów i Mollów. Joanna przez swoją śmierć oddała się wszystkim. Mąż dopiero po pogrzebie odnalazł notatki duchowe żony. W ręce przygotowujących beatyfikację oraz kanonizację zostały powierzone jej pisma i najintymniejsze listy narzeczeńsko-małżeńskie. Do publikacji trafiły też zdjęcia, a nawet filmy, jakie robił Joannie małżonek podczas różnych wydarzeń domowych.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XIV
Ciało Pana Jezusa złożone do grobu
[Jezus] został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia (por. Rz 4, 25).
W pogrzebie Jezusa uczestniczyło zaledwie kilka osób. Wszystko odbywało się w niezawinionym pośpiechu. Dobrze przynajmniej, iż dzięki Józefowi z Arymatei znalazł się dla naszego Pana nowy grób, w którym nie złożono jeszcze nikogo (por. Mt 27, 59-60).
„Życie jest piękne, kiedy poświęcone jest wielkim ideałom. Aby móc osiągnąć ten wielki ideał, potrzeba umieć oddać życie. [Trzeba] pracować, poświęcać się (…) wyłącznie dla chwały Bożej. Zasiewać, rzucać nasze małe ziarno niezmordowanie, a jeśli – mimo naszej najlepszej pracy – doznamy porażki, przyjmijmy ją wielkodusznie: porażka dobrze przyjęta przez apostoła, który wykorzystał wszystkie środki, aby osiągnąć sukces, bardziej przyczynia się do zbawienia niż triumf…”. (św. Joanna Beretta Molla)
Na pogrzeb Joanny oprócz najbliższych przyszły tłumy. Niemal wszyscy dorośli stawiali sobie pytanie: Czy rzeczywiście musiała umrzeć? Natomiast dzieci Joanny, choć mógłby ktoś przypuszczać, że nic jeszcze nie rozumieją, myślały naprawdę ewangelicznie: Czy mamusia mnie nadal widzi, czy mnie nadal słyszy, czy mnie nadal dotyka? Czy mamusia nadal o mnie myśli? Jeśli mamusia jest w raju, to dlaczego płaczesz? – usłyszał Piotr przed wyjściem na Mszę św. pogrzebową.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
ZAKOŃCZENIE ROZWAŻAŃ
Po trzech dniach Chrystus zmartwychwstał. To znaczy, że żyje i można Go spotkać. Dzięki Niemu nieuchronny fakt śmierci, jaki nas czeka, nie jest już metą ludzkiego życia, lecz progiem nadziei na ciąg dalszy. Dla Boga bowiem wszyscy żyjemy. I my na ziemi, i ci wszyscy, którzy są już w wieczności.
Zgodnie z naszym chrześcijańskim Credo wierzymy w świętych obcowanie. Jeśli chodzi o św. Joannę – jesteśmy od niedawna świadkami cudów, jakich Bóg w swojej łaskawości dokonuje za jej orędownictwem. Z zachwytem patrzymy również na rodzący się i systematycznie rozszerzający kult tej współczesnej żony i matki.
Kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (por. Mk 8, 34). Podążajmy zatem wiernie kalwaryjską drogą Chrystusa, a na pewno spotkamy na niej także św. Joannę. To jedyna droga godna uczniów Jezusa z Nazaretu.
Za całe życie św. Joanny Beretty Molli i za Jana Pawła II Wielkiego, który ogłosił ją świętą –
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków.
Amen.
Ks. Piotr Gąsior. Pełne opracowanie Drogi Krzyżowej z Joanną Berettą Mollą zostało wydane przez Dom Wydawniczy „Rafael”
Joanna Beretta przyszła na świat w Magencie k. Mediolanu 4 października 1922 r. w wielodzietnej rodzinie Alberta Beretta i Marii z d. De Micheli. Z rodziny tej wyszło dwóch inżynierów, czterech lekarzy, farmaceutka i pianistka, dwóch księży i zakonnica.
Mała Joasia od matki i starszej siostry Amalii nauczyła się gry na fortepianie; lubiła też malować. Po ukończeniu szkoły powszechnej, uczyła się w gimnazjum Paolo Sarpi w Bergamo. W 1937 r. cała rodzina Berretów przeniosła się do Genui, gdzie Joanna kontynuowała naukę w szkole prowadzonej przez siostry św. Doroty.
Już w wieku 16 lat myślała o pracy misyjnej, gdzieś daleko w tropikalnych krajach. Zapisała wówczas w notatniku: „Jezu, przyrzekam Tobie, poddać się wszystkiemu, co pozwolisz, aby mi się przydarzyło. Spraw, abym tylko poznała Twoją wolę”. A potem wypisała jedenaście życiowych dewiz. Między innymi, że do kina pójdzie dopiero wtedy, gdy dowie się, że film nie jest gorszący, że będzie unikać wszystkiego, co może okaleczyć duszę, że codziennie odmówi Zdrowaś Maryjo w intencji dobrej śmierci, że będzie się modlić na kolanach, tak w kościele, jak i wieczorem przy łóżku, że będzie prosić Pana Jezusa, aby nie była potępiona w piekle.
Joanna swoje życie duchowe rozwijała w środowisku Akcji Katolickiej, z pełnym zaangażowaniem prowadząc grupę najmłodszych dziewcząt.
Po zbombardowaniu Genui w 1941 roku, rodzice powrócili do Bergamo, gdzie w następnym roku oboje zmarli. Dwaj bracia Joanny postanowili zostać kapłanami. Joanna wraz z pozostałym rodzeństwem zadecydowała o zorganizowaniu domu rodzinnego otrzymanego po dziadkach w Magencie. Zapisała się na pierwszy rok medycyny w Mediolanie, a potem w Pawii, gdzie dołączyła do niej młodsza siostra Wirginia, która po uzyskaniu dyplomu lekarki wstąpiła do zakonu i wyjechała na misje.
Czas studiów dla Joanny wypełniony był nauką i nieustanna działalnością w ramach Akcji Katolickiej. Uwielbiała przyrodę, uprawiała narciarstwo, chodziła do teatru i zawsze lubiła ładnie się ubierać. W 1949 r. uzyskała dyplom z medycyny i chirurgii, a trzy lata później zrobiła specjalizację z pediatrii. Ze względu na stan zdrowia zrezygnowała z wyjazdu na misje do Brazylii, gdzie jej brat był misjonarzem. Rzuciła się w wir pracy zawodowej, docierając do chorych często w odległych i zapadłych miejscowościach. Wkrótce została dyrektorką medyczną żłóbka i bezpłatnie służyła jako lekarz w przedszkolu i szkole powszechnej, prowadzonej przez siostry kanoniczki w Ponte di Nuovo Magenta.
W 1955 r. Joanna wzięła ślub z 43-letnim Piotrem Molla, inżynierem mechanikiem, dyrektorem wielkiej fabryki zatrudniającej trzy tysiące robotników. Wniosła w małżeństwo radość i spontaniczne pragnienie urodzenia wielu dzieci. Realizowała wskazówki spowiednika z Lourdes, iż tak bardzo potrzeba dobrych matek.
Z podróży poślubnej pisała do swojej młodszej siostry –zakonnicy: „Modlę się, by Pan Bóg podarował mi szybko dużo grzecznych i świętych dzieci”. I rzeczywiście po roku od ślubu urodził się syn Pierluigi, który został ofiarowany Matce Bożej Dobrej Rady. Rok później przyszła na świat Maria Zita, nazywana pieszczotliwie Marioliną. Dwa lata później urodziła się Laura. Sama matka, choć ciężko przechodziła czas oczekiwania i poród, po każdym urodzeniu dziecka była jeszcze bardziej promienna i wdzięczna Bogu za dar przekazywania życia. Świetnie zorganizowana, poświęcała swój czas powiększającej się szybko rodzinie i troszczyła się o rozwój własnego życia duchowego. Codziennie rano uczestniczyła we Mszy św., a wieczorem przed snem na klęczkach modliła się ze swoim mężem.
We wrześniu 1961 r., będąc w drugim miesiącu stanu błogosławionego, dowiedziała się, że jest poważnie chora, a życie może jej uratować tylko operacja, która zagroziłaby życiu dziecka. Decyzja matki była jednoznaczna: proszę ratować dziecko za wszelką cenę. Na kilka dni przed porodem powiedziała jeszcze raz mężowi i lekarzom: „Zobowiązuję was do wybrania dziecka”. Rankiem 21 kwietnia 1962 r. przyszła na świat Joanna Emanuela, zdrowa córeczka, którą matka przytuliła do siebie z wielką czułością, bez jednego słowa. Niestety, w jej organizmie nastąpiły komplikacje, a medycyna okazała się bezsilna. Bohaterska matka zmarła z modlitwą na ustach w tydzień po urodzeniu dziecka. Mąż nie pomyślał o powtórnym ożenku, gdyż – jak podkreślił w jednym z wywiadów – Joanna była dla niego żoną i matką niedającą się z nikim porównać.
W procesie beatyfikacyjnym głównym świadkiem był mąż Piotr i córka Emanuela.
Cud potrzebny do beatyfikacji wydarzył się w szpitalu założonym przez o. Alberta Beretta w Brazylii. Poprzez wstawiennictwo Joanny została uzdrowiona Łucja Sylwia Cirilo z ciężkiej infekcji, jakiej nabawiła się po cesarskim cięciu w czasie porodu martwego dziecka.
Uroczystość beatyfikacyjna odbyła się w Rzymie na Placu św. Piotra w dniu 24 kwietnia 1994 r. Z tej okazji w Mediolanie wybito medal pamiątkowy z napisem: „Cudowna kobieta, kochająca życie, matka, lekarka, wzór profesjonalisty, ofiarowała swoje życie, aby nie pogwałcić tajemnicy godności życia ludzkiego”.
Niedługo trzeba było czekać na uroczystość kanonizacyjną, która miała miejsce 16 maja 2004 r.
„Uwieńczeniem życia Joanny Beretty Molli, która była najpierw wzorową studentką, potem aktywnie zaangażowała się w działalność wspólnoty kościelnej oraz została szczęśliwą żona i matką, stało się złożenie ofiary z siebie, by mogło żyć dziecko, które nosiła w łonie i które dzisiaj jest tutaj z nami! Jako chirurg była w pełni świadoma grożących jej konsekwencji, lecz nie cofnęła się przed ofiarą, potwierdzając w ten sposób heroiczność swych cnót.” (Jan Paweł II)
______
źródło: www.ewelinka.alleluja.pl
więcej: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/zycie.htm
ŚW. JOANNA BERETTA MOLLA
(4 X 1922 – 28 IV 1962)
Artykuł został napisany na okoliczność 100. rocznicy urodzin oraz 60. rocznicy śmierci św. Joanny Beretty Molli.
[ Kliknij w link poniżej, aby czytać: ]
Relikwiarz symbolicznie przedstawia życie św. Joanny i każdej rodziny, która traktuje swoje małżeństwo jako powołanie otrzymane od Boga.
W podstawę zostały wkomponowane postaci czworga dzieci, które przypominają o tej narodzonej czwórce dzieci Joanny i Piotra Molla.
Nóżka relikwiarza – bez żadnych ornamentów – to symbol zwykłych dni, które, jeśli są przeżywane z miłością, mają wielką wartość w oczach Stwórcy. Zostają bowiem przyjęte przez Boga jako dar serca, który aniołowie unoszą w geście uwielbienia na chwałę Bożą.
Na szczycie relikwiarza widnieje krzyż, a poniżej dwie małżeńskie obrączki. Jest to czytelny znak tego, Kto był dla św. Joanny najważniejszy i Kto winien królować w każdej chrześcijańskiej rodzinie.
Ponadto widoczny napis przypomina imię i podwójne nazwisko świętej Joanny Beretty Molli oraz jej lata życia ziemskiego, czyli 1922-1962.
Relikwiarz został wykonany w pracowni prof. Czesława Dźwigaja. Pomysłodawcami są: ks. prał. Stanisław Podziorny, prof. Czesław Dźwigaj i ks. Piotr Gąsior.